Kopenhaga- maj 2015

kopenhaga-bilet

Czytając ten wpis, ktoś pewnie teraz pomyśli: „uzależnieni od Skandynawii ” najpierw Szwecja potem Norwegia a teraz Dania? Tak moi drodzy, Skandynawia uzależnia ale my jeszcze bardziej uzależnieni jesteśmy od promocyjnych biletów, dlatego postanowiliśmy wrócić na północ, ponieważ lot do miasta tysiąca rowerów upolowaliśmy za 78 zł w dwie strony! Rekordowa cena na trasie Warszawa-Kopenhaga wypuszczona przez Ryanair-a, i to jeszcze idealnie na weekend majowy. Jak się pewnie domyślacie nie czekaliśmy długo. Bilety schodziły jak ciepłe bułeczki, bo lot rezerwowany był miesiąc przed odlotem. Trzon naszej grupy czyli Arek, Tomasz i Dawid postanowili spróbować jak smakuje duński Carlsberg w sercu Kopenhagi na słynnej ulicy Nyhavn. Jak postanowili tak też zrobili. Polskibus do Warszawy, zapewniony transport przez naszego kompana Roberta do Modlina, samolot i Kopenhaga bez żadnych poślizgów i opóźnień. Po przylocie, od razu mieliśmy zarezerwowany hotel, a mianowicie bardzo wygodne fotele i można powiedzieć kanapy na lotnisku. W porównaniu do spania na lotnisku w Oslo Rygge było luksusowo i przede wszystkim wstaliśmy wypoczęci dodatkowo nie płacąc za to złamanej duńskiej korony.

1.JPG

2.jpg

Trzeba pamiętać, że Dania to jednak Skandynawia więc ceny hoteli potrafią zwalić z nóg. Żeby dojechać do centrum miasta, wystarczy wziąć metro, które kosztuje ok 15 zł i jesteśmy w sercu Kopenhagi. Ciekawostką też jest to, że metro w części swojej trasy wyjeżdża na powierzchnię, a potem znowu chowa się pod ziemię. Dogodne jest to, że kursuje ono od 5 rano, więc żeby nie tracić czasu pojechaliśmy najbliższym kursem.

Pierwsze wrażenie skandynawskiego miasta? Mieszane… Piękny wchód słońca padał na czarujące budowle i niestety na butelki oznajmiające dobrą zabawę z dnia poprzedniego. Ostatnich imprezowiczów spotkaliśmy w MCDONALD-zie, około godziny 5:30.

3.JPG

4.jpg

5.jpg

Pustki na ulicach. Cisza, spokój, zero turystów, więc to idealna okazja aby zrobić kilka fotek słynnej ulicy Nyhavn,  która była sprzątana i przygotowywana do kolejnej fali wycieczkowiczów, których spotkaliśmy już po południu.

6.jpg

7.jpg

8.jpg

9.jpg

10.JPG

Kolejny punkt naszej podróży,  to piękna opera królewska, znajdująca się na wyspie przy porcie Kopenhaskim.

11.jpg

13.jpg

16.jpg

15.jpg

Na wprost opery znajduje się pałac Amalienbor. Od 1794 roku jest główną rezydencją duńskiej rodziny królewskiej.

12.jpg

18.jpg

19.jpg

20.jpg

Ciągle podążamy w kierunku ‘Małej Syrenki’ z baśni Hansa Christiana Andersena.  Jest to ponad stu letnia rzeźba, pół kobiety pół ryby i stanowi ważny symbol dla mieszkańców miasta. Obowiązkowo znalazła się na liście atrakcji naszego wyjazdu.

21.jpg

22.jpg

23.jpg

Dla miłośników militariów, polecamy zobaczyć twierdzę Kastellet, (znajduje się ona w pobliżu pomnika Małej Syrenki), którą zwiedziliśmy wzdłuż i wszerz. Kastellet należy do grona najlepiej zachowanych twierdz w Europie, więc warto zatrzymać się tam chodź na chwilę.

24.jpg

25.JPG

26.jpg

28.jpg

29.jpg

27

Po częściowym zachłyśnięciu się Kopenhagą, docieramy do pomnika Małej Syrenki.

30.jpg

W dalszej drodze dotarliśmy przypadkowo do parku, który okazał się parkiem królewskim. Urządzony w stylu barokowym, gdzie pełne połacie zieleni przyciągają ludzi do spędzania tam wolnego czasu i niedzielnych pikników. Znajduje się tam zamek Rosenborg, czyli dawna siedziba rodziny królewskiej.

31.JPG

32.jpg

33.JPG

Kopenhaga wydaje się tak mała, że sprawia wrażenie jakby wszystko było w jednym miejscu, ale aby zobaczyć jej prawdziwe rozmiary koniecznie trzeba wyjść na okrągłą wieżę Rundetårn, gdzie znajduje się najstarsze zachowane obserwatorium astronomiczne w Europie, z którego rozciąga się piękna panorama na całe miasto. Co więcej w 1716 roku car Rosji Piotr I wjechał na Okrągłą wieżę konno, a jego żona Katarzyna I wjechała tam karetą, więc miłośnicy historii też znajdą tutaj coś dla siebie.

34

35

36.jpg

37.jpg

Po takiej wycieczce jednak spaliliśmy trochę  kalorii, więc postanowiliśmy je uzupełnić w jakiejś dobrej restauracji. Ku Waszemu zaskoczeniu nie jedliśmy w typowej restauracji Duńskiej, gdzie serwują smorrebrod (sandwicz) czyli tradycyjną Duńską potrawę lub schab pieczony lecz w restauracji tureckiej, dlaczego? Przede wszystkim cena. Trafiliśmy na lokal, gdzie płacisz określoną kwotę i jesz ile dasz radę. Jak smakowało? Kwestia gustu. Tomasz był zadowolony.  Arek i ja, średnio ale przynajmniej byliśmy najedzeni.

Po tureckich przysmakach wyruszyliśmy dalej w drogę do słynnego parku Tivoli, czyli jednego z największych parków rozrywki w całej Europie. Niestety nie skorzystaliśmy ze skoku adrenaliny, jakie serwują atrakcje tego wspaniałego miejsca ze względu na ograniczenia czasowe i po części finansowe.

38.jpg

39.JPG

40.JPG

41

42.jpg

43

44

Zaraz obok parku znajduje się muzeum Calsberga, gdzie zaczęła się historia słynnego piwa Carlsberg założonego przez J.C Jacobsena. Oczywiście tak słynnego piwa nie mogliśmy sobie odmówić, tym bardziej, że byliśmy w jego ojczyźnie.

45

46

47

48

49

Spróbowaliśmy jak smakuje to duńskie piwo  na najsłynniejszej ulicy tego państwa -Nyhavn. Połączenie smaku razem z klimatem tam panującym, to mieszanka relaksacyjna z dodatkiem ulicznej muzyki  i szumu przechodniów. Suma wszystkich bodźców,  stanowi odprężenie po całym dniu intensywnego zwiedzania.

51

52

53

A skoro już o ‘używkach’ mowa, to dla spragnionych wrażeń,  polecamy dzielnice Kopenhagi, która znajduję się praktycznie w centrum miasta- Christian Havn.  Zwana  jest ‘dzielnica wolności’ i jak sama nazwa wskazuje,  wolności tam nie brakuje. Na tzw. „legalu”, kupicie tam trawkę i pewnie inne substancje odurzające. Tu, przy koncertach muzyki reggae, zatopicie się w tym specyficznym miejscu, gdzie każdy jest wolny i nie ma zasad i ograniczeń. Uwaga!  Ważne jest, aby nie biegać i nie robić zdjęć, bo tego nie tolerują bywalcy tego miejsca. Mieliśmy zarazem szczęście bo byliśmy świadkami wielkiego pochodu ludzi wolnych, którzy manifestowali swoją wolność piosenkami, piwami Carlsberg i paleniem trawki na rozluźnienie codziennego życia. O takie widoki ciężko w Polsce, więc byliśmy zaskoczeni i nie ukrywając trochę udzielił nam się humor uczestników tego wydarzenia,  bo kłęby dymu unoszące się ze skrętów, opanowywały całe miasto. Ludzie starsi i młodsi, matki z dziećmi nawet  niepełnosprawni…  Byli tam wszyscy i każdy z nich wolny.

Po dniu pełnym atrakcji czas wracać. Metro… I w 15 minut  jesteśmy na lotnisku. Czekanie i zwiedzanie aeroportu, tym razem nas nie minęło. Obiekt o najwyższym standardzie na jakim byliśmy. I powrót do Warszawy samolotem.

54

Po spędzonej nocy  w hotelu w stolicy udaliśmy się do Rzeszowa.

Wnioski?

Kopenhaga jak najbardziej, na tak! Nawet na jeden dzień, tak jak zrobiliśmy to my. Po relacji widać, że odwiedziliśmy znaczną część miasta, ale to dopiero połowa dlatego polecamy znaleźć jakiś tani hotel, aby dać się porwać w imprezowe obyczaje Duńczyków  lub spędzić noc na lotnisku. Jeśli chodzi o przemieszczanie się, warto wziąć rower jeśli chce się zobaczyć dużo w krótkim czasie, tym bardziej że jest bezpłatny. Spacer też polecamy, ponieważ wszystko jest prawie w jednym miejscu.

DC