Włochy- wrzesień 2015, cześć 3- Wenecja

cover

Są miejsca na świecie, które nie sposób opisać słowami. Wenecja to właśnie miejsce, które przyciąga swoją unikatowością rzesze turystów z całego świata. Co jest wyjątkowego w tym miejscu, że postanowiliśmy je odwiedzić? Zapraszam do relacji która stanowi wisienkę na torcie wyprawy do północnych Włoch.

Kilka dni we włoskich miastach, Bolonia, Florencja, aż w końcu długo oczekiwane miasto, które jest inspiracją dla wielu artystów i reżyserów firmowych. O Wenecji słyszał chyba każdy obywatel naszego globu. Do tego miasta można dolecieć tradycyjnymi liniami lotniczymi jak  Lufthansa, natomiast my stawiamy jak zwykle na ceny dlatego podróżowaliśmy z Florencji busem. Podróż bez przesiadek Megabusem zajęła nam ok 2 h i kosztowała, uwaga… ok 1.5 € za osobę. Promocja wyhaczona odpowiednio wcześnie na stronie MEGABUS.com. Docieramy do dworca, przesiadka do busa, który dowozi nas na sąsiednią wyspę, ponieważ mieliśmy zarezerwowany nocleg, którym był camping Village Jolly. Jak na domki campingowe warunki były bardzo dobre, śniadanie nie było wliczone w cenę ale i tak cena była przyzwoita jak na szwedzki stół. Za nocleg zapłaciliśmy ok 55 zł za osobę. Ceny hoteli w Wenecji były najdroższe ze wszystkich trzech miast, więc camping Village Jolly był najtańszym rozwiązaniem, które gorąco polecamy.

1

2

3

5

6

Po dobrze przespanej nocy czas na zwiedzanie. Docieramy do Wenecji. Pierwsze wrażenie można określić jednym słowem – powódź. Wszystko pływa, zamiast samochodów gondole, zamiast autobusów, statki turystyczne, zamiast  włoskich skuterów, motorówki.  Witamy w Wenecji!

7

8

Plan zwiedzania był już wcześniej opracowany lecz zawiłe uliczki, którymi przemieszczaliśmy się pieszo nieco nam go pokrzyżowały. Cel główny – plac Św Marka, jedna z największych atrakcji tego miasta. Zwiedzanie zaczynamy od dworca kolejowego i podążamy w kierunku Canal Grande najszerszego i najbardziej znanego kanału w Wenecji.

9

10

11

12

14

Kurierzy w Wenecji też muszą sobie jakoś radzić:

15

Po drodze oczywiście zaglądamy we wszystkie najbardziej tajemnicze zaułki tego miasta. Każda uliczka potrafi zaskoczyć czymś unikatowym.

16

Na pewnej ulicy spotkamy sklep z maskami weneckimi, gdzie są one wyrabiane ręcznie! To nie była fabryka plastiku. Prawdziwy majstersztyk i właściciel pełen pasji, który opowiedział o tych dziełach sztuki chyba wszystko. Zresztą zobaczcie sami.

IMG_9071_2

IMG_9073_2

Nasze Panie były oczywiście zachwycone, więc nie obyło się bez wydania kilku euro. Kościoły, zabytki, kościoły, zabytki i jeszcze raz kościoły i zabytki, tego jest mnóstwo nie sposób zobaczyć wszystkiego w ciągu jednego dnia. Na szczęście nasze studentki architektury wybrały dla nas prawdziwe perełki, które musieliśmy zwiedzić.

IMG_9095_wm

IMG_9099_wm

21

20

19

17

Wśród rzeszy turystów pływających gondoli i opuszczonych kamienic podążamy według wytyczonego planu. W końcu docieramy do Canal Grande. Pływające gondole to symbol Wenecji, z którego nie sposób nie skorzystać, nie są bardzo tanie, ale lepiej odżałować te kilkanaście euro (ok. 70 zł) bo nie popłynąć gondolą to jak być we Włoszech i nie spróbować włoskiej pizzy.

IMG_9100_wm

IMG_9117_wm

IMG_9125_wm

IMG_9136_wm

IMG_9147_2

IMG_9153_2

IMG_9103_wm

IMG_9182_wm

Po udanym „rejsie” docieramy do placu św Marka. To właśnie miejsce ciężko opisać słowami. Bonaparte nazwał plac Św Marka najpiękniejszym salonem Europy. Nie będę psuł słowami unikatowości tego miejsca, dlatego zobaczcie zdjęcia i sami  oceńcie panujący tam klimat.

IMG_9197_wm

IMG_9201_wm

IMG_9204_wm

Powoli udajemy się w drogę powrotną w kierunku stacji pociągowej w Wenecji.

IMG_9229_2

IMG_9238_wm

Szukaliśmy też miejsca aby coś zjeść. Wybór restauracji jest bardzo trudny. Z góry stawiamy na coś włoskiego i w końcu trafiamy na świetną restauracje niedaleko miejsca, gdzie zaczęliśmy zwiedzanie. Laramblas, tak nazywała się typowa włoska restauracja ze stolikami na zewnątrz i biegającym panem wokół nas, aby tylko niczego nam nie brakowało. Ja osobiście postawiłem na pizze i muszę powiedzieć krótko „delizioso”. Nie wiem czy sprawiło to miejsce czy umiejętności kucharza, ale jedna z lepszych jakie jadłem.

IMG_9255_wm

Po całym dniu atrakcji czas wracać na pociąg. Ostatnie odgłosy płynących gondolierow i ten zachód słońca. Czas wsiąść do pociągu, ale tym razem nie byle jakiego bo wydaliśmy na niego więcej niż za samolot, i ruszyć do Mediolanu.

IMG_9266_wm

IMG_9271_wm

IMG_9293_2

Ok 150 zł tyle kosztował nas pociąg pospieszny z Wenecji do Mediolanu, dlaczego tak drogo? Kilka dni przed wyjazdem okazało się, że istnieje prawdopodobieństwo, że możemy nie zdążyć na samolot do Polski jadąc Megabusem, za który zapłacilibyśmy kolejne 1.5 €. Wszystko dlatego, że metro nie kursowało w tak wczesnych godzinach, a stacja Megabusa i dworzec główny, z którego można dostać się na lotnisko w Bergamo to dwie odległe lokalizacje Mediolanu. Cóż, w podróży takie nieoczekiwane zwroty akcji zdarzają się więc przestroga dla wszystkich, lepiej mieć większy zapas gotówki niż utknąć na jakimś dworcu. Mediolan był naszym ostatnim przystankiem. Niestety miasta mody nie udało nam się zwiedzić ze względu na ograniczenia czasowe i po części już trochę zmęczenie. Udaliśmy się na lotnisko gdzie przeczekaliśmy do rana na nasz lot do Warszawy. Tym razem bez żadnych poślizgów czasowych i jesteśmy w stolicy.

IMG_9299_2

IMG_9310_wm

IMG_9319_wm

IMG_9323_2

Nasz Kapitan po wylądowaniu na Lotnisku Chopina.

IMG_9324_wm

Przesiadka do Lux Express i podróż do Rzeszowa, za którą zapłaciliśmy okrągłe 0 zł za 8 osób. Jak to możliwe? Przy majowej promocji nowego na polskim rynku przewoźnika  Lux Express dostałem bon o wartości 50 zł do wykorzystania na dowolną podróż. Bilety powrotne z Warszawy do Rzeszowa były w promocji po 5 zł za osobę. Łącznie za całą ekipę musieliśmy wyłożyć 40 zł. Bon od Luxa był o wartości 50  zł, więc przy rezerwacji 8 biletów miałem okazję wykorzystać bon i nie płacić własną kartą płatniczą, stąd cena 0 zł. Lux Express bardzo często wypuszcza ulotki, na których są kody rabatowe. Nie zbijają one ceny do 0 zł ,ale znacznie ją obniżają.

Wpisem o Wenecji zamykamy całą relacje z Włoch 2015.  Mamy nadzieję, że tymi kilkoma wpisami sami będziecie chcieli poznać półwysep apeniński wzdłuż i wszerz. Wysokich lotów!

DC

Dodaj komentarz