Dubaj- kwiecień 2017. Część 2.

Kolejny dzień zaczęliśmy od skorzystania z udogodnień, jakie oferował nam nasz hotel. Basen i jacuzzi na dachu wręcz zmusiły nas, abyśmy zażyli trochę promieni słonecznych przed dniem pełnym atrakcji.  Odprężeni wyruszamy na miasto. Zwiedzanie zaczynamy od Dubai Marina, czyli najbardziej luksusowej i najnowocześniejszej dzielnicy w Dubaju.

IMG_7268

IMG_7270

IMG_7287

Projekt przewiduje wybudowanie tu 200 wieżowców, z których będziemy mogli podziwiać wyspy palmowe w pełni ich okazałości. Jak w każdej dzielnicy Dubaju nie brakuje atrakcji, które możemy określić słowem „naj”. Marina posiada największy na świecie budynek mieszkalny czyli Princess Tower.

img_7313_33997816525_o

img_7316_33997816015_o

Dla zwiedzających można zaglądnąć do restauracji w hotelu Marriott, z którego widoki na zatokę Perską są darmowe.

img_7405_33185027563_o

img_7406_33997810925_o

Nasyceni piękną scenerią podążamy ścieżką spacerową Dubai Walk, przy której znajduje się mnóstwo restauracji, my wybraliśmy Al Kabab Al Afghani. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, pyszne dania w przystępnej cenie i świetna lokalizacja spowodowały, że wieczorem postanowiliśmy zjeść kolację w tym samym miejscu tyko, że w nieco innej scenerii.

img_7424_33185021403_o

img_7376_33997812645_o

Pojedzeni i nasyceni widokami udajemy się na pociąg i metro w drodze do jednego z najsłynniejszych hoteli na świecie. Hotel Atlantis kojarzy chyba każdy. Jest umieszczony na „czubku” wyspy Palm Jumeirah i wygląda imponująco. Aby się do niego dostać musimy wsiąść do kolejki, która przejeżdża przez całą palmową wyspę.

img_7440_33185020513_o

IMG_7450

Wyspę zaczęto usypywać od 2001 roku. Jej ramiona są zagospodarowane przez luksusowe, prywatne mieszkania.

IMG_7498

img_7469_33185019913_o

Kolejną atrakcją na naszej liście był hotel Burj Al Arab, czyli jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków świata i zarazem jeden z najbardziej luksusowych hoteli na świecie.

img_7560_33185018513_o

Niestety, ale bez rezerwacji nie obejrzymy go wewnątrz, a nawet z bliska. Na szczęście w bliskiej okolicy hotelu znajduje się publiczna plaża, z której można zrobić świetne zdjęcia, również na tle zachodzącego słońca.

img_7591_33154556834_o

img_7746_33185014563_o

Po wieczornej sesji na plaży zdecydowaliśmy, że na kolację wrócimy do Mariny. Pyszne dania w przystępnej cenie i świetna lokalizacja spowodowały, że postanowiliśmy zjeść kolację w tym samym miejscu, gdzie jedliśmy obiad. Marina nocą robi podwójne wrażenie. Zobaczcie sami zdjęcia i oceńcie czy chcielibyście tam zamieszkać.

img_7759_33154553614_o

img_7847_33956429296_o

W ostatni dzień postanowiliśmy wrzucić na kompletny luz. Krótko mówiąc, każdy zażył tego miasta w taki sposób jaki chciał. Tomasz udał się do galerii Mall of Emirates, gdzie odwiedzający poza tysiącami sklepów mają do dyspozycji sztuczny stok narciarski, który robi niesamowite wrażenie. Ludzie na nartach, w kombinezonach narciarskich szusują na sztucznym śniegu wewnątrz konstrukcji, w której utrzymana jest minusowa temperatura, a przecież jesteśmy na środku pustyni! Dla człowieka jednak nie ma rzeczy niemożliwych. Adrian natomiast musiał dobić targu z kilkoma arabskimi kupcami, więc wybrał się ponownie do dzielnicy Deira. Reszta ekipy delektowała się arabskim słońcem na plaży nad zatoką Perską.

To, że Dubaj to wyjątkowe miejsce na Ziemi nie podlega żadnej dyskusji. Tanie i bezpośrednie loty z Katowic powodują, że Zjednoczone Emiraty Arabskie nie są już tak niedostępne. Jak się okazuje, na miejscu nie jest tak drogo jak na tak luksusowe miasto przystało. Hotel również możemy znaleźć w przystępnej cenie. Tak więc możemy śmiało wyciągnąć wniosek, że Dubaj zalicza się do miejsc, które możemy brać pod uwagę organizując niskokosztowy wyjazd.  Kolejna, bardzo ważna dla nas pinezka ląduje na naszej podróżniczej mapie świata. Dream is possible!

Spełniajcie Wasze podróżnicze marzenia, nigdy nie jest za późno!

Wysokich lotów!

 

Dubaj- kwiecień 2017. Część 1.

BILETdwc

Kwiat pustyni, o którym słyszał chyba każdy. Miejsce, w którym człowiek udowadnia, że ludzka kreatywność nie zna granic. Nasz podróżniczy cel- Dubaj. Mimo, że dopiero co ochłonęliśmy po wszystkich atrakcjach tego miasta, już chcemy tam wrócić. Ale czy można polecieć i zwiedzić kraj bogatych szejków nie tracąc przy tym fortuny? Dla miłośników szybowania głową w chmurach nie ma rzeczy niemożliwych. Przenosimy się teraz do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie słowa przepych, luksus i innowacja odmieniane są przez wszystkie przypadki.

Dubaj w ostatnim czasie stał się miejscem bardzo turystycznym, rzesze turystów z całego świata chcą zobaczyć miasto zbudowane na pustyni. Ciągle wzrasta również liczba polskich turystów, od marca 2014 roku możemy podróżować tam bez konieczności posiadania wizy, co przede wszystkim obniżyło początkowe koszty wyjazdu o prawie 500 zł. Chęć zobaczenia najprężniej rozwijającego się miasta w ostatnich latach towarzyszyła nam już od dłuższego czasu, dlatego gdy tylko pojawiła się promocja lotnicza na pasujący nam termin, nie wahaliśmy się długo. Bilety zarezerwowane były trzy miesiące wcześniej. Lot bezpośredni na trasie Katowice – Dubaj linią Wizzair kosztował około 500 zł w dwie strony! Ruszamy w składzie Marlena, Marzena, Konrad, Adrian, Dawid i Tomasz.

IMG_6463

IMG_6509_3

Sześć godzin lotu i jesteśmy na lotnisku Dubai Al Maktoum (DWC), oddalonym o około pół godziny od centrum miasta.

DSC_0111_3

Aby dostać się do centrum najpierw jedziemy autobusem miejskim, który dowozi pasażerów do jednej z granicznych stacji metra, skąd kontynuujemy drogę do hotelu właśnie metrem. Bilety kupujemy zaraz przy lotnisku i kosztują one około 10 złotych. Możemy też  skorzystać z TAXI, koszt to 100 dirhamów czyli około 100 zł pod drzwi hotelu.

Meldujemy się w naszym hotelu, oddalonym o kilka kroków od jednej z największych galerii handlowych świata- Mall of Emirates. Noc w **** hotelu Al Barsha kosztowała nas około 150 złotych. Wysoki standard, miła obsługa, basen, jacuzzi, siłownia i sauna spowodowały, że ten hotel przypadł nam do gustu, lecz nie była to najtańsza opcja.

IMG_6517

Hotele o niższym standardzie w starej dzielnicy Deira możemy zarezerwować już od 70 zł za noc. Czy Dubaj jest w takim razie drogi? Okazuje się, że nie. Warto zwrócić uwagę, że dirham do złotówki ma się prawie 1:1. więc płacimy prawie jak w Polsce, ceny w sklepach i restauracjach zbliżone do polskich, nawet możemy znaleźć artykuły tańsze niż u nas.

Po nocy w eleganckim hotelu czas na miasto. Nasz hotel za dnia:

IMG_6532

Metro w Dubaju jest najnowocześniejszym i w pełni zautomatyzowanym metrem na świecie. Liczy 47 stacji, kursuje nad ziemią, dzięki czemu możemy podziwiać otaczające nas wieżowce, posiada również klimatyzowane wagony i nawet osobne przedziały dla kobiet i dzieci. Bilet dzienny kosztuje ok 22 zł. Stacje czerwonej linii metra mają charakterystyczny wygląd:

IMG_6533

IMG_6546

IMG_6543

Pierwsze co zaplanowaliśmy, to perełka tego miasta ciesząca się mianem najwyższego budynku na świecie czyli Burij Khalifa, oddany do użytku w 2010 roku.

IMG_6559

Całość konstrukcji liczy 829 metrów wysokości i jest wpisana do księgi rekordów Guinessa. W budynku znajduje się między innymi hotel Armani,  900 prywatnych mieszkań, luksusowe apartamenty oraz biura.  Szpiczasta konstytucja robi niesamowite wrażenie w dzień jak i w nocy.

IMG_7015

IMG_7017

Wyjazd na 124 piętro, na którym znajduje się taras widokowy, czyli wysokość  452 metry, w godzinach dziennych i nocnych kosztuje 120 zł. Droższa jest pora zachodu słońca i kosztuje około 200 zł. Warto dodać, że te ceny to koszt atrakcji zarezerwowanej z lekkim wyprzedzeniem przez Internet. Kupując bilety na miejscu w kasie trzeba spodziewać się wyższych cen.

IMG_6842

Widok całego miasta to coś niesamowitego. Wyrastające z pustyni wieżowce powodują, że to najpiękniejszy kwiat pustyni stworzony przez człowieka. Zobaczcie sami zdjęcia, a przekonacie się, że wjazd na Burij Khalifa to number one na liście atrakcji obowiązkowych Dubaju.

IMG_6808

IMG_6595

IMG_6674

IMG_6686

IMG_6745

dav

Budynek sąsiaduje z największą na świecie galerią handlową – Dubai Mall. Porywa odwiedzających gości luksusowymi markami, 1200 sklepów zaspokoi nawet najbardziej wyszukane gusta, natomiast 120 lokali gastronomicznych naładuje baterie, aby dalej odkrywać to niesamowite miasto. A na spalenie kalorii – sztuczne lodowisko.

IMG_6926

IMG_6913

IMG_6922

IMG_6902

IMG_6868

IMG_6887

IMG_6877

Po sprawdzeniu aktualnej kolekcji Louis Viton, Versace czy Prady zostawiamy na chwilę przepych i metrem udajemy się do starej części Dubaju – Deiry.

IMG_7076

IMG_7082

IMG_7089

dav

Jest to dzielnica kupiecka, pełna targowisk, pachnących arabskich przypraw i rozmaitości artykułów, które możemy kupić za grosze. Nie brakuje podróbek znanych marek, więc jest to dla studenta alternatywa zakupów w luksusowych galeriach. Z jednego brzegu na drugi kanału Dubai Creek płynęliśmy abrą, tradycyjną arabską łodzią zrobioną z drewna. Koszt to tylko złotówka w jedną stronę!

IMG_7094

IMG_7113

IMG_7117

Na miejscu odwiedziliśmy między innymi targ złota i targ przypraw.

IMG_7128

IMG_7131

IMG_7138

W starej dzielnicy zasmakowaliśmy również tradycyjnych arabskich potraw. Ostrość i pikanteria to niebo dla podniebień lokalnej społeczności, niestety nie dla nas. Lubimy eksperymentować, ale niektóre potrawy bez dużej ilości wody nie przeszłyby nam przez gardło.

dav

IMG_7162

Po zachodzie słońca wyjeżdżamy z Deiry i udajemy się z powrotem w okolicę Burij Khalifa. Wysiadamy jednak dwie stacje wcześniej, aby zobaczyć nocny widok wieżowców znajdujących się wzdłuż ulicy Sheikh Zayed Road. Dwunastopasmowa autostrada, wokół której skupiają się największe drapacze chmur w Dubaju, robi niesamowite wrażenie szczególnie w nocy, więc takie widoki musiały być umieszczone w obiektywie aparatu.

IMG_7171

IMG_7200

IMG_7222

Ulica nazwana została na cześć dziesiątego prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Autostrada łączy dwie budowlane perełki, Palm Jumeirach i Dubai Mall. Stanowi również połączenie między Abu Dabi i Dubajem. Po kilku nocnych zdjęciach, aby nie tracić szybko uciekającego czasu, udajemy się ponownie pod Burij Khalife, tym razem podziwiać pokaz fontann i mieniącego się w nocy olbrzyma.

IMG_7228

Żeby przenieść się w tą niesamowitą grę dźwięku, światła i wody wrzucamy krótki filmik.

Czas na powrót do hotelu, musimy odpocząć i przygotować się na kolejny zastrzyk nowych atrakcji.

Paryż- listopad 2016

bilet-paryz

O Tym mieście słyszał chyba każdy. Miasto pisarzy, malarzy artystów i zakochanych. Tak, to właśnie jest Paryż. Europejska stolica zachwyca nie tylko symbolem znanym na całym świecie, wieżą Eiffla, ale potrafi zaskoczyć w każdej uliczce. Miasto pełne zabytków i historii, jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych. Co trzeba zrobić żeby tam się znaleźć? Za ile można dolecieć? Bohaterem dzisiejszego wpisu nie będą dwucyfrowe ceny biletów po Europie. Dzisiejszym bohaterem będzie cena 0 zł za lot w obie strony! Czy to możliwe? Przekonajmy się!

Warszawa –Paryż- Warszawa samolotem na główne lotnisko Charles de Gaulle ( 35 min. do centrum), ceny wahają się od 500-1000 zł.  Wizzairem na lotnisko Beauvais, oddalone od miasta o 1,5h,  możemy polecieć w rekordowej cenie 78 zł dwie strony, ale w jaki  sposób nie płacić za bilet? Sekret tkwi w opisywanym już przez nas członkostwie Wizzair Discount Club, które można pozyskać zakładając darmowe konto, połączone z kartą kredytową w banku Raiffeisen Polbank. Korzystamy z najniższych cen biletów, za rezerwacje hoteli dostajemy 10% zwrotu na konto Wizz, za transakcję kartą zbieramy punkty. Zebrane punkty za rezerwacje hoteli i z płatności kartą na koncie Wizz są w postaci gotówki, którą możemy opłacić kolejny lot. Przy zamawianiu biletu na końcu rezerwacji wystarczy kliknąć formę płatności „Konto Wizz” zamiast płatności karta lub przelewem. Gotowe! Możemy możemy lecieć za free, pod warunkiem, że  zbierzemy wystarczającą ilość punktów którymi będziemy mogli dokonać płatności.

hTym razem samotna podróż po 2 krajach Europy zaczęła się od ponownego zobaczenia Francji. Moja ostatnia wizyta w tym kraju miała miejsce ok. 6 lat temu. Czy Paryż po tym czasie czymś zaskoczył? Nie, poza dzielnicą uchodźców na obrzeżach miasta, samo centrum wygląda tak samo, przynajmniej takie odniosłem wrażenie. W tej relacji pokaże Wam, co jest obowiązkowe do zobaczenia i obok czego nie można przejść obojętnie nie robiąc słynnego selfie. Zaczynamy!

Propozycja 1.

O tej atrakcji nie sposób nie wspomnieć, wszystkim znana i przez każdego podziwiana, tzw. „Żelazna dama” czyli wieża Eiffla.

Tu aparat w trybie ON! Ale jak dobrze ująć takiego olbrzyma? Polecam odwiedzić Palais de Chaillot . Ta ogromna, ascetyczna konstrukcja zbudowana na potrzeby Wystawy Światowej w 1937 r. robi wrażenie szczególnie z  samego czubka wieży, natomiast panorama z samego Pałacu… zobaczcie sami. Wjazd na wieże Eiffla kosztuje  17 € (osoba dorosła), kolejki są zawsze dosyć spore, więc tym razem ze względu na ograniczenia czasowe nie miałem okazji zobaczyć Paryża z ponad 300 m wysokości. W czasie mojego ostatniego pobytu wjechałem, podziwiałem i nie chciałem  zjeżdżać dlatego przynajmniej raz w życiu polecam każdemu!

dsc_0320

dsc_0292_1

dsc_0306_1

dsc_0288_1

Propozycja  2.

Łuk triumfalny, jest to pomnik stojący na Place Charles-de-Gaule, został zbudowany dla uczczenia tych, którzy polegli dla obrony Francji. Pomnik można zwiedzić przechodząc specjalną trasą, która prowadzi pod rondem.

dsc_0283_1

Propozycja 3.

Plac La Concorde i Ogrody Tuilerie, spacerując od strony łuku triumfalnego, przez pola elizejskie natykamy się na plac de la Concorde przy którym należy zatrzymać się na chwilkę, ponieważ jest to największy plac w stolicy, plac został zbudowany na planie ośmiokąta. W każdym rogu umieszczone są rzeźby reprezentujące osiem miast francuskich. Następnie idziemy w kierunku Louvre, po drodze nie sposób wejść do ogrodów Tuilerie. Jest to największy park publiczny w Paryżu. Ogrody zostały stworzone przez Katarzynę Macedońską w 1564 w stylu włoskim. Park został przebudowany na styl Paryski i do tej pory stanowi miejsce odwiedzane przez liczne tłumy turystów i paryżan którzy odpoczywają spacerując parkowymi alejkami.

dsc_0336_1

dsc_0343_1

dsc_0342_1

dsc_0335_1

Propozycja 4

Dochodzimy do jednego z największych i najczęściej odwiedzanych muzeów na świecie- Louvre. Koneserzy historii i sztuki nie będą się nudzić ze zbiorem 300 000 dzieł. Znajdziemy tam min. Nike z Samotraki, Kodeks Hammurabiego czy dzieło Leonarda da Vinci – Mona Lisa. Muzeum znajduje się w Placu Louvre, gdzie w średniowieczu został zbudowany zamek warowny, następnie uczyniono go rezydencją królewską, a obecnie budowle możemy podziwiać jako renesansowy pałac. Początki muzeum to 1793r.

dsc_0346_1

Propozycja 5

Atrakcją obowiązkową na mapie Paryża jest Katedra Notre-Dame w Paryżu. Najczęściej odwiedzany zabytek we Francji ma historyczne znaczenie. To z tego miejsca wyruszały wyprawy krzyżowe i tu Napoleon Bonaparte koronował się na Cesarza Francuzów, Budowa katedry trwała 180 lat. Dojść do niej możemy z Louvru spacerując wzdłuż Sekwany.

dsc_0351_1

Ciekawostki o Katedrze Notre Dame:

  • W katedrze przechowywano niegdyś relikwie: fragmenty Krzyża świętego świętej lancy, którą przebito bok Jezusa, gąbki, na której podawano mu ocet. Obecnie w skarbcu można zobaczyć Koronę Cierniową Jezusa, drzazgę i gwóźdź z Krzyża.
  • Katedrę zdobią przepiękne,największe we Francji organy posiadające prawie 8000 piszczałek.
  • To tutaj znajduje się jeden z najwspanialszych dzwonów Europy: Emanuel. Legenda głosi,  że swoje czyste brzmienie zawdzięcza temu, iż do jego ważącego 500 kg serca Paryżanki hojnie dorzucały swoją srebrną i złotą biżuterię.
  • Dziedziniec przed katedrą od 2006 r nosi nazwę placu Jana Pawła II. Znajduje się na nim niewielka gwiazda z brązu tzw. Point Zero – miejsce, od którego mierzy się odległości do innych miast we Francji.

WERSAL

Można powiedzieć, osobny artykuł na osobny wpis. Postanowiłem jednak nie rozwodzić się nad miejscem odwiedzanym przez  ok. 10 milinów turystów rocznie, ponieważ zdjęcia tego miejsca oddadzą lepiej wyjątkowość i bogactwo przepięknych ogrodów  niż jakiekolwiek słowa.  Warto przed obejrzeniem galerii dorzucić nieco historii bo jak okazuje się nie od razu Wersal zbudowano…

dsc_0188_3

dsc_0028_1

dsc_0110_2

dsc_0126_2

Historia Wersalu zaczęła się w XV wieku kiedy to Ludwik  XIII rozpoczął polowania a Wersalskich lasach. Otoczenie królewskie w trosce o króla postanowiło wybudować zameczek myśliwski. Ludwik IX zaczął stopniowo rozbudowywać zamek swojego ojca.  Zgodnie z jego założeniem powstawał  pełen przepychu „Pałac Słońca”  który po zakończeniu budowy w 1682 roku stał się najwspanialszym dziełem francuskiego baroku i tym samym Wersal przejął od Paryża rolę stolicy Francji.

dsc_0121_2

dsc_0189_2

W późniejszym wieku Wersal był miejscem koronacji i podpisania traktatów pokojowych min. traktat Wersalski. Dziś Pałac wraz z ogrodami stanowią atrakcje Paryża. Przepych, zadbane ogrody i monumentalny pałac sprawiają , że można poczuć klimat Francji za czasów Ludwika IX.

Korfu- wrzesień 2016

bilet-korfu

Podróże typu city break stały się już naszą tradycją. Co jakiś czas pokazujemy Wam, jak zobaczyć dowolne miasto nie tracąc przy tym fortuny. Tego lata przyszedł czas, aby zatłoczone ulice  zamienić na słońce, morze i piękne widoki. Pomysłów było wiele, ponieważ linie Ryanair i Wizzair mają bardzo bogatą siatkę połączeń na wiele malowniczych wysp. Rekordowa cena padła jednak na grecką wyspę Korfu, gdzie bilety zaczynały się od 39 zł za odcinek z Warszawy. Powrót był o wiele droższy, więc postanowiliśmy skorzystać z Ryanaira i wrócić do stolicy z przesiadką w Brukseli. Kombinacja lotów dała nam cenę 195 zł w dwie strony! To mniej niż samochodem nad nasze polskie  morze,  lepsze widoki i bardziej słoną wodę macie już w pakiecie 😀

Fani podniebnych podróży w składzie Martyna, Marlena, Tomasz, Konrad, Rafał, Dawid po raz kolejny nas nie zawiedli.

img_3464_29119393034_o

img_3470_29634576382_o

img_3491_29634575552_o

Po około dwu godzinnym locie z Warszawy lądujemy na Korfu, gdzie widoki całej wyspy z lotu ptaka zapierają dech w piersiach.

img_3495_29454724150_o

img_3499_29664656971_o

Szybki transfer miejskim autobusem do hotelu i pierwsze co to kąpiel w morzu Jońskim oraz delektowanie się naturą w najczystszej postaci.

img_3503_29746257305_o

img_3506_29119383634_o

img_3691_29119368534_o

img_3514_29634572942_o

img_3561_29746252275_o

img_3532

img_3580_3

Kolejny dzień zaczynamy od wczesnej pobudki. Cel jest wyjątkowy, na pewno było warto:

img_3641_29119371304_o

img_3668_29746245875_o

Po śniadaniu spędzamy czas na opalaniu i leżakowaniu na przyhotelowej plaży.  Hotel Akti, który był naszą przystanią na całą podróż, okazał się hotelem widmo, w pewnym momencie mieliśmy wrażenie, że jesteśmy tam sami. To co zasługuje na plus to bardzo miła obsługa, czystość, prywatny  basen i przystępna cena.

img_3700_29119368194_o

img_3717_29664643191_o

Tego samego dnia, aby nie rozpłynąć się od nadmiaru kąpieli i nie spalić na słońcu postanowiliśmy zobaczyć stolicę wyspy- Korfu Town. Tomasz nie jest zwolennikiem leniwych wycieczek i leżakowania całymi dniami na plaży więc zobaczenie kawałka wyspy było obowiązkowe.

img_3788_29664636751_o

Pierwsze wrażenia stolicy podsuwały nam myśli typu „lepiej było zostać w hotelu” zaniedbane budynki, niezbyt czyste ulice i średniej jakości restauracje. Myśleliśmy, że nic nas już nie zaskoczy do momentu, aż weszliśmy w samo ścisłe centrum.

img_3790_29634563372_o

img_3794_29664631271_o

img_3797_29634560972_o

img_3826_29664619951_o

img_3831_29746235975_o

dsc_0792

img_3832_29664614721_o

img_3835_29664613171_o

img_3845_29121419553_o

Aby zobaczyć miasto w pełni okazałości i podziwiać rozpościerający widok na całe morze polecamy wejście na Starą Fortecę (Paleo Frodrio).

img_3953_29454673580_o

img_3952_29119329304_o

img_3948_29634530422_o

img_3933_29746225205_o

Szczególnie warto przyjechać tu wieczorem gdzie miasto tętni życiem. Od godz 13-17 obowiązuje siesta, więc odporni na upały turyści zwiedzają, reszta zbiera siły na życie nocne.

Wąskie weneckie uliczki przeplatały się z szerokimi placami w stylu paryskim. Wszędzie masa turystów i piękne widoki na wybrzeże, wyspy i morze.

img_3865_29710819466_o

img_3873_29454690900_o

img_3884_29634539592_o

img_3885_29454685710_o

Hotel, gdzie zatrzymaliśmy się, usytuowany był  w miasteczku Perama, dlatego kolejny dzień poświęciliśmy na zwiedzenie tutejszych atrakcji, min. Klasztoru Vlacherna i lądujących ponad naszymi głowami samolotów. Przy okazji musimy polecić pobliską restauracje Nisos Restaurant Cafe, gdzie można spróbować greckich dań typu Musaka i przy okazji obserwować pobliskie lotnisko.

img_4026_29634522142_o

img_4002_29454667860_o

img_4054_29119322784_o

img_4069_29634519902_o

img_4071_29121398133_o

img_4090_29746216965_o

img_4139_29634516402_o

img_4186_29121394173_o

dsc_0869

img_4194_29634515552_o

Poznanie całej wyspy w kilka dni jest trudne,  dlatego lokalne biura turystyczne oferują rejsy po najpiękniejszych zakątkach Korfu. W ofercie jest np. Blue Lagoon, rejs do Albanii   (pamiętajcie o paszportach) czy rejs po Paxos i Antipaxos. My wybraliśmy ostatnią opcję. Wyspy Paxos i Antipaxos to maleńkie wysepki położone na południe od Korfu i nalezą do najurokliwszych wysp archipelagu jońskiego. Porównywane są często do wysp Karaibskich. Rejs kosztuje 30 euro.

img_4259_29739526101_o

img_4299_29822482185_o

Podczas rejsu turyści maja okazje podziwiać ogromne groty skalne, imponujące klify, a także jest okazja poznać trochę mitologicznego rodowodu wysp Jońskich. Towarzyszy nam polski przewodnik podający na bieżąco informacje o miejscach, w których jesteśmy.

img_4341_29529532790_o

img_4360_29822481365_o

img_4372_29529531530_o

img_4393_29709381862_o

Dodatkowo zarezerwowany jest czas na kąpiel przy Antipaxos.

img_4411_29710789526_o

img_4435_29822477405_o

img_4445_29822476115_o

img_4447_29194797264_o

img_4418_29196075673_o

Na koniec rejsu turyści mają okazję zwiedzić stolicę wyspy Paxos – Gaios. Czasu było mało, więc dużo nie zobaczyliśmy, ale za to po raz kolejny eksperymentowaliśmy z grecką kuchnią.

img_4459_29194796454_o

img_4463_29194795884_o

img_4464_29194795494_o

img_4466_29194794094_o

img_4483_29709372432_o

img_4481_29709373132_o

Tym razem, jak na miasteczko portowe przystało, na talerzu pojawiła się ośmiornica.

img_4467_29194793334_o

W Gaios nie zabrakło oczywiście polskich akcentów, Freestyle Football w wykonaniu Kondzia. Jak zwykle podziw publiczności i zwrócone euro za obiad.

img_4523_29709370372_o

img_4535_29709369602_o

Jak widać na zdjęciach, rejs zaliczamy do udanych.

img_4546_29709368712_o

Czas opuścić malowniczą wyspę, o której w starożytnej mitologii znajdziemy wiele wzmianek. Nie mamy porównania z innymi greckimi wyspami, ale Korfu przypadło nam do gustu. Stosunkowo niskie ceny na miejscu, mnogość  kolorów, krystaliczna woda, urwiste klify urocze stare miasto sprawiają, że najbardziej zielona wyspa na morzu Jońskim może okazać się trafnym wyborem na wakacyjny wypoczynek.

cover-film

Wilno- maj 2016

cover wilno

Szybowanie głową w chmurach to dla łowców tanich lotów moment wyjątkowy, za nami tysiące kilometrów, kilkadziesiąt godzin spędzonych w powietrzu i tysiące zdjęć podniebnych widoków..

paragon

Dobra, zejdźmy na ziemię bo tym razem zapraszamy Was do relacji, w której głównym bohaterem nie będzie Boeing 737 lecz autokar naszej ulubionej linii Lux Express. Dlaczego akurat ten środek transportu? Odpowiedź jest tak prosta jak idea, którą zawsze się kierujemy – cena. Chcieliśmy, aby kolejna pinezka została wbita w któryś z krajów nadbałtyckich, padło na Litwę . Mało która linia lotnicza oferuje tam loty z Polski w przystępnej cenie, dlatego Lux z Warszawy do Wilna był najlepszym wyborem. Cena: 39 zł, czas podróży: ok 8 h, zwiedzanie północno-wschodniej Polski przez szybę autokaru: bezcenne. Autokary kursujące na trasach Warszawa -Wilno – Ryga -Tallin, są trochę starsze i nie tak wygodne jak te, które kiedyś kursowały z Rzeszowa( już nie kursują, połączenie zawieszone we wrześniu 2016), ale i tak można spędzić miło podróż i przy okazji napić się darmowej kawki. Wyruszamy w składzie Marzena, Marlena, Iza, Asia, Konrad Dawid i Piotrek.

„Powrót do korzeni.” Tak można nazwać naszą wyprawę ze względu na to, że czuliśmy się prawie jak w Polsce. Ludzie starsi mówią po polsku, architektura niczym nie odbiegająca od tej polskiej. Książki do historii nie kłamały, że to było kiedyś polskie miasto. Podejście do Polaków? Litwini podobno nas nie lubią!  My tego nie doświadczyliśmy, wręcz przeciwnie,  Bardzo miły Pan osobiście pomógł nam szukać drogi do hotelu mimo, że jechał w innym kierunku. Pierwsze wrażenia na plus. Po rozpakowaniu rzeczy w hotelu szybko na miasto,  hotel mieliśmy kilkanaście metrów od starówki, dobra lokalizacja, miła obsługa, i przede wszystkim czysto, dlatego obiekt Do Re Mi Vilnius Hostel z czystym sumieniem polecamy. Jeśli chodzi o zjedzenie czegoś na szybko to restauracja Cili Greita,  gdzie serwują dobrą i tanią pizze na wynos, okazała się trafnym wyborem.

img_20160525_185802_3

img_20160525_192218

O najpiękniejszej starówce w Europie Środkowo-Wschodniej wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO nie będziemy pisać epopei, zobaczcie sami zdjęcia i oceńcie, nam osobiście przypadła do gustu.

20160527_182924_3

20160526_131357_3

img_20160526_155437_3

img_20160526_162118_3

img_20160527_121354_3

img_20160527_122243_3

Z miejsc, które są obowiązkowe na liście atrakcji Wilna jest przede wszystkim Ostra Brama, miejsce pielgrzymek i prawdziwy symbol tego miasta.

img_20160526_155509_3

img_20160526_160437_3

Miłośnicy literatury Adama Mickiewicza nie będę zawiedzeni. Ulica literacka i mieszkanie Mickiewicza to kolejna atrakcja, przy której warto zatrzymać się na chwilkę i przypomnieć sobie czasy liceum, a także Panią od polskiego.

20160527_131201_3

Miejsce które każdemu kojarzy się z Wilnem czyli Katedra Wileńska, tam selfie obowiązkowe!

20160525_211336_3

img_20160526_133017_3

img_20160525_225923

Zaraz obok jest wzgórze Giedymina oraz Góra trzech krzyży, gdzie rozciąga się piękny widok na panoramę miasta.

20160527_140828_3

img_20160526_140756_3

img_20160526_140752_3

img_20160529_095741

img_20160527_140930

Liczne kościoły, Pałac prezydencki, Uniwersytet Wileński, czy roztańczeni mieszkańcy Wilna prezentujący swoje narodowe tańce na ulicach miasta, to atrakcje obok których nie sposób przejść obojętnie.

20160526_125033_3

img_20160526_160814_3

img_20160527_180800_3

20160527_173241_3

Miasto podzielone jest rzeką Wilią na część starą i nową, ze szklanymi biurowcami.

img_20160526_135907_3

img_20160526_140959

img_20160527_180218_3

img_20160527_180204_3

dsc_0215-1

20160527_150550_3

20160527_180148_3

Jeśli chcecie dobrze poznać to miasto polecamy przyjechać tu na kilka dni, a jeśli chcecie spróbować typowych litewskich potraw polecamy restauracje Forto Dvaras, cepeliny takie, że palce lizać.

snapchat-8184340435957851990

snapchat-4150439308128861100

Dla studentów, którzy chcą poczuć nocny klimat tego miasta mówimy krótko, nie poczujecie. W godzinach wieczornych jest bardzo pusto, wygląda na to, że nie jest to miasto studenckie, Wilno liczy ok 540 tyś mieszkańców i to widać na ulicach. Oczywiście nie daliśmy za wygraną i postanowiliśmy poszukać czegoś gdzie będziemy mogli zabawić się w Litewskim stylu. Cocainn, tak nazywał się chyba jedyny w okolicy klub muzyczny, dodatkowo wejście za free. Muzyka niczym nie odbiegała od tej  w rzeszowskim Shine.

13282611_1111709695553482_138444084_o

snapchat-3921785498717974358

Ceny w sklepach są niskie więc produkty do spaghetti kupione w supermarkecie i oryginalna receptura szefa kuchni Dawida, to była uczta dla podniebienia. Alkohol również bardzo tani i jest w czym wybierać, nie należy degustować w miejscu publicznym!

13321195_1111706332220485_381241386_o

20160526_164717_3

20160527_183631_3

20160526_132800_3

20160527_144210_3

20160527_182056_3

Po intensywnym dwudniowym poznawaniu miasta czas trzeciego dnia pakować plecaki i udać się w kierunku dworca. Odjazd mieliśmy wieczorem wiec zdążyliśmy jeszcze pozwiedzać. Nasz przyjaciel Kondzio, którego znacie już z wyjazdu do Budapesztu, nie mógł się powstrzymać od zrobienia kilku trików z piłką za co zyskał uznanie publiczności. Podróż powrotna minęła bardzo szybko, lekko zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do Rzeszowa.

Wnioski? Wilno zdecydowanie warto odwiedzić,  ma swój polski klimat,  ceny nie przyprawiają o zawrót głowy,  tanie połączenia Lux Expressa i piękna starówka to argumenty za tym aby Wilno było Waszym kolejnym podróżniczym celem.

DC

Dzień 3 i 4: Nocna Victoria Peak i powrót do domu

cover

Ostatni dzień w Hong Kongu miał być dla nas okazją do zobaczenia największego na świecie posągu Buddy. Ten liczący 34 metry wysokości pomnik znajduje się na jednej z okolicznych wysp. Najciekawszą i najszybszą opcją na dostanie się tam jest kolejka linowa Ngong Ping 360, z niesamowitymi widokami na okoliczne wyspy. Pech chciał, że w dniu, który planowaliśmy na Buddę, kolejka miała remont i nie jeździła. Inną opcją był autobus, ale to zajmuje dużo więcej czasu. Zdecydowaliśmy odłożyć wizytę na szczycie i przejazd kolejką na inną okazję.

Skoro zaplanowana kolejka nie działa, ruszamy w kierunku lotniska w Hong Kongu. Tam znajduje się mini muzeum lotnictwa oraz taras widokowy, co my, jako fani lotnictwa musimy wykorzystać. Na lotnisko dostajemy się najszybszym sposobem, Airport Express. Cztery osoby to już grupa, co daje o wiele tańsze bilety na przejazd.

Terminal lotniska:

4a_2

Na górnym piętrze jednego z terminali znajdujemy wystawę:

1a_2

1_2

2_2

4_2

Mocno rozczarowująca. Niestety nic ciekawego tam nie było, kilka plastikowych modeli i zdjęcia. Sam taras widokowy już lepszy. Większość czasu było kompletnie pusto więc cały dach mieliśmy dla siebie.

6_2

10_2

7_2

Taka sama maszyna, jak ta, która zabrała nas do Chin:

8

9_2

13246408_952121288233697_8186431338579532642_o

Taksówki w Hong Kongu w zależności od koloru operują do różnych części wyspy, są zielone, czerwone i niebieskie samochodu. Jest to jednak drogi środek transportu publicznego, czyli zdecydowanie inaczej niż było to w Pekinie.

12_2

11_2

Z lotniska pociągiem wracamy do miasta, metrem jedziemy w okolicę wybrzeża, gdzie dzień wcześniej oglądaliśmy pokaz świateł.

14_2

Chcieliśmy zobaczyć Aleję Gwiazd i słynny pomnik Bruce’a Lee. Niestety znowu nie poszło po naszej myśli. W okolicy budowali jakiś hotel i ta część wybrzeża była zamknięta.  Tak więc pozostał nam spacer po okolicy.

15_2

16_2

18_2

19_2

Następna atrakcja była planowana na wieczór. Chcieliśmy znowu wyjechać na Wzgórze Wiktorii i zobaczyć tym razem miasto po zmierzchu. Wróciliśmy więc do hotelu na Nathan Road zahaczając o sklep spożywczy w okolicy  Oprócz nieznanych nam towarów lokalnych mieli sporo artykułów ewidentnie ściągniętych z TESCO.

19a_2

Z hotelu zabraliśmy statywy do aparatów i znaną już drogą ruszyliśmy w kierunku stacji odjazdu tramwaju na Victoria Peak. Kolejki były niestety chyba nawet większe niż przy pierwszej wizycie. Po odstaniu kupy czasu byliśmy znowu na szczycie. Niestety na tarasie widokowym były tłumy podziwiające piękny widok na miasto i musieliśmy poczekać na odpowiedni moment. Na szczęście po chwili tłumy ludzi zaczęły się zmniejszać.

20_2

21_2

Mogliśmy zrobić kolejny upragniony kadr z Hong Kongu:

22_2

23_2

Niestety kolejka do tramwaju znowu liczyła wielu chętnych, na „dół” dostaliśmy się dosyć późno.

24_2

 Jako kolacje wybraliśmy sushi. Nie jesteśmy w Japonii, ale korzystamy z okazji bycia w Azji.

Następny poranek to już ostatnie pakowanie. Z lotniska w Hong Kongu do Pekinu odlatujemy o 12, tak więc wymeldowaliśmy się około 8:30.

25_2

Na lotnisku sprawnie przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa i paszportową

26_2

Nasz lot obsługiwała linia Cathay Pacific.  Po trzygodzinnym locie byliśmy ponownie w Pekinie.

13652804_1208283802537238_352200281_n_2

Tym razem nie planowaliśmy zwiedzania miasta. Następnego dnia musieliśmy wyjść o 5 rano i rozpocząć finałową trasę Pekin-Szanghaj-Amsterdam-Warszawa, tak więc wybraliśmy hotel w bliskiej odległości lotniska. Padło na znaną w Europie i Polsce sieciówkę Ibis.

Pierwszy raz przy chińskiej wycieczce nie trafiliśmy z wyborem. Hotel dosyć zaniedbany i niezbyt czysty. Pokoje bardzo zużyte i inne niż na zdjęciach, w obu naszych dwójkach nie zamykały się drzwi w łazience przez zepsutą klamkę. Czystość, co było dla nas najważniejsze, też była średnio odpowiadająca 3 gwiazdkom. Nawet zasłanianie okien skończyło się walką o życie.

13664365_1257271904303351_1941681883_n_2

13672043_1257271977636677_502182096_n_2

Okolica hotelu to typowe peryferie miasta, w pobliżu była jedna restauracja i mały sklep.

13625351_1257272044303337_864649158_n_2

13625230_1257272007636674_1873822327_n_2

13664568_1257272020970006_1767461822_n_2

13672032_1257272050970003_873223078_n_2

Plusem był zdecydowanie sklep, który oferował tylko typowo lokalne artykuły, głownie spożywcze. Mogliśmy zrobić małe zakupy słodyczy do Polski. A, że restauracja obok sprawiała wrażenie podobne do hotelu, kolacja sprowadziła się do eksperymentów dziwnych, lokalnych smaków chipsów.

13644144_1257271974303344_1898919863_n_2

Następnego ranka musieliśmy wyjść z hotelu o 5. Na szczęście Ibis oferował bezpłatny transport na lotnisko, do wybranego terminala.

WP_20160518_009_2

My lecimy do Szanghaju, tak więc jedziemy do terminala obsługującego loty regionalne. Tym razem bez kontroli paszportowej. Znajdujemy naszą bramkę i w krótkim czasie jesteśmy na pokładzie Airbusa A330 linii China Eastern.

13664371_1208283832537235_1305705573_n_2

Na pokładzie dostajemy pamiętne śniadanie, które wyglądało jakby było już kilkakrotnie zjedzone. Pachniało podobnie.

13664872_1208286129203672_495917117_n_3

13632831_1208283959203889_1349193891_o_2

13621780_1208284165870535_1374354891_o_2

13663579_1208284219203863_2129006654_o_2

Lot trwał około 2 godziny, a następne 2 godziny 20 minut mamy na przesiadkę. Lot z Pekinu do Warszawy przez Szanghaj i Amsterdam kupiony był na jednej rezerwacji, tak więc powinniśmy mieć możliwość nadania bagażu w Pekinie, a odebrać go w Warszawie. Niestety nie było takiej możliwości i bagaż w Pekinie nadany został do Szanghaju. Dwugodzinna przesiadka to nie wiele na wyjście do ogólnej strefy, nadanie bagażu i przejście przez kontrole paszportową i kontrole bezpieczeństwa, ale na szczęście udało nam się zdążyć na nasz lot do Amsterdamu.

IMG_2260_2

IMG_2269_2

IMG_2277_2

IMG_2286_2

Widok na góry Ural:

IMG_2293_2

Tym razem aż 11 godzin do Europy. Wszystko podobnie jak w drodze do Pekinu, znowu dostajemy dwa posiłki.

IMG_2299_2

WP_20160518_021_2

WP_20160518_020_2

Podejście do Amsterdamu:

IMG_2311_2

Po lądowaniu kapitan naszego 747 pokazał nam kokpit tej maszyny, mieliśmy okazję zobaczyć też klasę biznes, znajdującą się w popularnym dla tej konstrukcji garbie.

IMG_2317_2

IMG_2323_2

Od stewardesy obsługującej pasażerów wyższej klasy dostaliśmy wyposażone kosmetyczki z akcesoriami, takie jakie dostaje każdy „biznesowy” pasażer.

Pozostał nam krótki lot do Warszawy.

IMG_2327_2

Lądowanie około godziny 22, Polskibus do Rzeszowa tuż przed północą, co oznacza dotarcie do domu krótko po 5 rano.

WP_20160519_001

Niestety, ale po blisko 30 godzinnej podróży z Azji, 2 godzinnej drzemce rano, trzeba było ruszyć na Politechnikę Rzeszowską na zajęcia.

Wyjazd do Chin to bezdyskusyjnie wycieczka inna niż każda poprzednia, nie tylko ze względu na inny kontynent, kulturę czy odległość do Polski. Zakres planowania w przeróżnych, wcześniej całkowicie nie wykorzystywanych obszarach, jak szczepienia, ubezpieczenie czy wizy, był dla nas wyzwaniem. Ostatecznie wszystko okazało się dopięte na ostatni guzik i bez pomocy biur podróży ściągających ogromne pieniądze za takie  wycieczki, zrobiliśmy kolejny krok w naszych niskokosztowych wyjazdach.

Włochy- wrzesień 2015, cześć 3- Wenecja

cover

Są miejsca na świecie, które nie sposób opisać słowami. Wenecja to właśnie miejsce, które przyciąga swoją unikatowością rzesze turystów z całego świata. Co jest wyjątkowego w tym miejscu, że postanowiliśmy je odwiedzić? Zapraszam do relacji która stanowi wisienkę na torcie wyprawy do północnych Włoch.

Kilka dni we włoskich miastach, Bolonia, Florencja, aż w końcu długo oczekiwane miasto, które jest inspiracją dla wielu artystów i reżyserów firmowych. O Wenecji słyszał chyba każdy obywatel naszego globu. Do tego miasta można dolecieć tradycyjnymi liniami lotniczymi jak  Lufthansa, natomiast my stawiamy jak zwykle na ceny dlatego podróżowaliśmy z Florencji busem. Podróż bez przesiadek Megabusem zajęła nam ok 2 h i kosztowała, uwaga… ok 1.5 € za osobę. Promocja wyhaczona odpowiednio wcześnie na stronie MEGABUS.com. Docieramy do dworca, przesiadka do busa, który dowozi nas na sąsiednią wyspę, ponieważ mieliśmy zarezerwowany nocleg, którym był camping Village Jolly. Jak na domki campingowe warunki były bardzo dobre, śniadanie nie było wliczone w cenę ale i tak cena była przyzwoita jak na szwedzki stół. Za nocleg zapłaciliśmy ok 55 zł za osobę. Ceny hoteli w Wenecji były najdroższe ze wszystkich trzech miast, więc camping Village Jolly był najtańszym rozwiązaniem, które gorąco polecamy.

1

2

3

5

6

Po dobrze przespanej nocy czas na zwiedzanie. Docieramy do Wenecji. Pierwsze wrażenie można określić jednym słowem – powódź. Wszystko pływa, zamiast samochodów gondole, zamiast autobusów, statki turystyczne, zamiast  włoskich skuterów, motorówki.  Witamy w Wenecji!

7

8

Plan zwiedzania był już wcześniej opracowany lecz zawiłe uliczki, którymi przemieszczaliśmy się pieszo nieco nam go pokrzyżowały. Cel główny – plac Św Marka, jedna z największych atrakcji tego miasta. Zwiedzanie zaczynamy od dworca kolejowego i podążamy w kierunku Canal Grande najszerszego i najbardziej znanego kanału w Wenecji.

9

10

11

12

14

Kurierzy w Wenecji też muszą sobie jakoś radzić:

15

Po drodze oczywiście zaglądamy we wszystkie najbardziej tajemnicze zaułki tego miasta. Każda uliczka potrafi zaskoczyć czymś unikatowym.

16

Na pewnej ulicy spotkamy sklep z maskami weneckimi, gdzie są one wyrabiane ręcznie! To nie była fabryka plastiku. Prawdziwy majstersztyk i właściciel pełen pasji, który opowiedział o tych dziełach sztuki chyba wszystko. Zresztą zobaczcie sami.

IMG_9071_2

IMG_9073_2

Nasze Panie były oczywiście zachwycone, więc nie obyło się bez wydania kilku euro. Kościoły, zabytki, kościoły, zabytki i jeszcze raz kościoły i zabytki, tego jest mnóstwo nie sposób zobaczyć wszystkiego w ciągu jednego dnia. Na szczęście nasze studentki architektury wybrały dla nas prawdziwe perełki, które musieliśmy zwiedzić.

IMG_9095_wm

IMG_9099_wm

21

20

19

17

Wśród rzeszy turystów pływających gondoli i opuszczonych kamienic podążamy według wytyczonego planu. W końcu docieramy do Canal Grande. Pływające gondole to symbol Wenecji, z którego nie sposób nie skorzystać, nie są bardzo tanie, ale lepiej odżałować te kilkanaście euro (ok. 70 zł) bo nie popłynąć gondolą to jak być we Włoszech i nie spróbować włoskiej pizzy.

IMG_9100_wm

IMG_9117_wm

IMG_9125_wm

IMG_9136_wm

IMG_9147_2

IMG_9153_2

IMG_9103_wm

IMG_9182_wm

Po udanym „rejsie” docieramy do placu św Marka. To właśnie miejsce ciężko opisać słowami. Bonaparte nazwał plac Św Marka najpiękniejszym salonem Europy. Nie będę psuł słowami unikatowości tego miejsca, dlatego zobaczcie zdjęcia i sami  oceńcie panujący tam klimat.

IMG_9197_wm

IMG_9201_wm

IMG_9204_wm

Powoli udajemy się w drogę powrotną w kierunku stacji pociągowej w Wenecji.

IMG_9229_2

IMG_9238_wm

Szukaliśmy też miejsca aby coś zjeść. Wybór restauracji jest bardzo trudny. Z góry stawiamy na coś włoskiego i w końcu trafiamy na świetną restauracje niedaleko miejsca, gdzie zaczęliśmy zwiedzanie. Laramblas, tak nazywała się typowa włoska restauracja ze stolikami na zewnątrz i biegającym panem wokół nas, aby tylko niczego nam nie brakowało. Ja osobiście postawiłem na pizze i muszę powiedzieć krótko „delizioso”. Nie wiem czy sprawiło to miejsce czy umiejętności kucharza, ale jedna z lepszych jakie jadłem.

IMG_9255_wm

Po całym dniu atrakcji czas wracać na pociąg. Ostatnie odgłosy płynących gondolierow i ten zachód słońca. Czas wsiąść do pociągu, ale tym razem nie byle jakiego bo wydaliśmy na niego więcej niż za samolot, i ruszyć do Mediolanu.

IMG_9266_wm

IMG_9271_wm

IMG_9293_2

Ok 150 zł tyle kosztował nas pociąg pospieszny z Wenecji do Mediolanu, dlaczego tak drogo? Kilka dni przed wyjazdem okazało się, że istnieje prawdopodobieństwo, że możemy nie zdążyć na samolot do Polski jadąc Megabusem, za który zapłacilibyśmy kolejne 1.5 €. Wszystko dlatego, że metro nie kursowało w tak wczesnych godzinach, a stacja Megabusa i dworzec główny, z którego można dostać się na lotnisko w Bergamo to dwie odległe lokalizacje Mediolanu. Cóż, w podróży takie nieoczekiwane zwroty akcji zdarzają się więc przestroga dla wszystkich, lepiej mieć większy zapas gotówki niż utknąć na jakimś dworcu. Mediolan był naszym ostatnim przystankiem. Niestety miasta mody nie udało nam się zwiedzić ze względu na ograniczenia czasowe i po części już trochę zmęczenie. Udaliśmy się na lotnisko gdzie przeczekaliśmy do rana na nasz lot do Warszawy. Tym razem bez żadnych poślizgów czasowych i jesteśmy w stolicy.

IMG_9299_2

IMG_9310_wm

IMG_9319_wm

IMG_9323_2

Nasz Kapitan po wylądowaniu na Lotnisku Chopina.

IMG_9324_wm

Przesiadka do Lux Express i podróż do Rzeszowa, za którą zapłaciliśmy okrągłe 0 zł za 8 osób. Jak to możliwe? Przy majowej promocji nowego na polskim rynku przewoźnika  Lux Express dostałem bon o wartości 50 zł do wykorzystania na dowolną podróż. Bilety powrotne z Warszawy do Rzeszowa były w promocji po 5 zł za osobę. Łącznie za całą ekipę musieliśmy wyłożyć 40 zł. Bon od Luxa był o wartości 50  zł, więc przy rezerwacji 8 biletów miałem okazję wykorzystać bon i nie płacić własną kartą płatniczą, stąd cena 0 zł. Lux Express bardzo często wypuszcza ulotki, na których są kody rabatowe. Nie zbijają one ceny do 0 zł ,ale znacznie ją obniżają.

Wpisem o Wenecji zamykamy całą relacje z Włoch 2015.  Mamy nadzieję, że tymi kilkoma wpisami sami będziecie chcieli poznać półwysep apeniński wzdłuż i wszerz. Wysokich lotów!

DC

Dzień 2: Ladies Market

cover2

Po krótkiej przerwie w naszym hotelu wróciliśmy na Nathan Road i kierowaliśmy się w kierunku targu Ladies Market.

33_2

34_2

35_2

36_2

Jak widać Nathan Road jest dosyć zatłoczoną ulicą, ale dopiero tłumy w okolicy targu robiły wrażenie.

37_2

38_2

39_2

Ludzi było naprawdę sporo i ciężko stwierdzić ilu z nich to tak jak my turyści, a ilu to mieszkańcy Hong Kongu.

40_2

41_2

42_2

Na ulicy obok targu, tej na której jest tyle samo reklam co ludzi, można kupić  praktycznie wszystko, są sklepy elektroniczne, sklepy z kosmetykami  czy z ubraniami.

43_2

44_2

45_2

46_2

Targ rozciąga się na dużej długości, są to stragany z przeróżnymi rzeczami, pamiątkami, ubraniami, podróbkami wszystkiego. Prawie całe AliExpress w jednym miejscu. Dla przykładu, można było kupić zegarek Rolexa za kilkanaście złotych.

47_2

50_2

Nasze zakupy tam ograniczyły się tylko do pamiątek. Ciekawostką jest to, że ceny tamtych produktów są do negocjanci. Z ceny 280 dolarów hongkońskich można spokojnie zejść do 70 dolarów. Jeżeli już zapytasz o cenę jakieś pamiątki, niektórzy sprzedawcy nie pozwolą Ci odejść bez zakupu, obniżając cenę do takiej, którą możesz zapłacić.

48_2

49_2

Po przejściu całego targu kierowaliśmy się w stronę wybrzeża. W planie były nocne zdjęcia miasta oraz pokaz świateł, Symphony of Lights, który rozpoczynał się o 20.

52_2

Hong Kong Cultural Centre:

51_2

53_2

54_2

55_2

56_2

57_2

Fragment pokazu:

58_2

Pokaz świateł, któremu towarzyszyła muzyka, był dosyć ciekawy, chociaż spodziewaliśmy się czegoś więcej. Po zakończeniu rozpadał się deszcz i trzeba było szybko uciekać do metra. Podjechaliśmy w okolice naszego hotelu, jeden przystanek dalej niż zwykle, aby poszukać czegoś do jedzenia. Padło na restaurację, w której zdecydowaliśmy się na zupę z chińskimi pierożkami. Jedynym problemem był brak łyżek. Więc zupę mogliśmy zjeść albo pałeczkami albo widelcem. Na szczecie obsługa zauważyła nasz problem i dostaliśmy coś co można było uznać za prawie łyżki.

59_2

Po walce z zupą wróciliśmy do hotelu. Plan na następny, niestety ostatni dzień to między innymi taras widokowy na lotnisku Hong Kong, Aleja Gwiazd i Wzgórze Wiktorii na nocne zdjęcia.

 

Dzień 2: Wzgórze Wiktorii

cover

Drugi dzień zaczęliśmy od dosyć wczesnej pobudki i skorzystaliśmy z wliczonego w cenę noclegu śniadania. Śniadanie było idealne ze względu na to, że mogliśmy wybierać z szerokiego zakresu dań kuchni azjatyckiej i nie tylko. A wszystko w formie „szwedzkiego stołu”.

Plan na ten dzień nie był do końca ułożony. Jedynym pewnym punktem, który chcieliśmy zobaczyć jest Wzgórze Wiktorii czyli najwyższe wzniesienie wyspy Hong Kong, a co za tym idzie miejsce z najlepszym widokiem na całe miasto.

Nathan Road za dnia:

1_2

2_2

3_2

4_2

Aby dostać się na szczyt, najciekawszą, ale i najbardziej obleganą przez turystów opcją jest Victoria Peak Tram, czyli zabytkowy tramwaj, który kiedyś pełnił funkcję komunikacji miejskiej, a dziś pełni funkcje atrakcji turystycznej. Przystanek początkowy znajduje się niedaleko stacji metra Central, tej samej, z której jechaliśmy w drodze z lotniska.

Okolice Central:

5_2

6_2

7_2

Różnorodność komunikacji miejskiej w Hong Kongu:

7a_2

8_2

9_2

10_2

I różnorodność architektury:

11_2

12_2

13_2

Kolejka do tramwaju była ogromna. Czekanie na naszą kolej zajęło dobre 2 godziny. Cena biletu w dwie strony plus wejście na taras widokowy to około 40 zł.

14_2

15_2

16_2

17_2

Na zdjęciach tego nie widać, ale kąt pod jaki wspina się tramwaj robi wrażenie.

18_2

19_2

Po wyjściu na stację metra przy tarasie można kupić przeróżne chińskie pamiątki:

20_2

Ale my idziemy żeby jak najszybciej zobaczyć widok na który czekaliśmy:

21_2

22a_2

23_2

24_2

25_2

Mimo średniej przejrzystości powietrza, widok jest imponujący.

26_2

27_2

Na szczęście kolejka do tramwaju jadącego do centrum była dużo mniejsza. Po powrocie w okolice stacji central zdecydowaliśmy, że na chwile wrócimy do hotelu, a potem przejdziemy przez wspominany już Ladies Market, czyli wielki targ z pamiątkami i tanimi ubraniami.

28_2

29_2

Okolice hotelu:

30_2

31_2

32_2

Po chwili przerwy ruszyliśmy z powrotem na ulice Hong Kongu.

Dzień 1: Przyjazd do Hong Kongu

cover

Zapraszamy Was na ciąg dalszy relacji z Chin. Typ wpisem zaczynamy trochę bardziej obszerną relację z Hong Kongu, czyli głównego celu naszej majowej wyprawy do Azji.

Po przylocie z Pekinu do Hong Kongu skorzystaliśmy z pociągu Airport Express obsługujący połączenie miasto- lotnisko-miasto.

13460814_1117025605037832_159670484_o_2

13467544_1117027418370984_2039526493_o_2

Pociągiem dojechaliśmy do stacji Hong Kong, skąd trzeba było przejść na sąsiedni Central. Tam pozostało jedynie skorzystać z czerwonej linii metra i dojechać do stacji Jordan. Tam właśnie mieliśmy zarezerwowany hotel, tym razem Novotel. Wybór był dość prosty, europejskie standardy, wysokie oceny, świetna lokalizacja przy ruchliwym Nathan Road oraz przede wszystkim przystępna cena z wliczonym śniadaniem.

hongkong-mtr-map

Droga z lotniska na stacje Jordan zajęła nam około godziny, przez ten czas zdążyło się ściemnić. Po wyjściu ze stacji przy Nathan Road, oprócz ogromnej wilgoci powietrza, zaskoczyła nas atmosfera. Ulica była pełna ludzi, wysokie budynki i masa święcących reklam przypominała niemal nowojorskie Times Square.

1_2

2_2

W Novotelu mieliśmy zarezerwowane dwie „dwójki”:

3_2

4_2

Po chwili odpoczynku  i nadrobieniu tego co dzieje się na świecie i na facebooku, ruszyliśmy na nocne zdjęcia Nathan Road. Nie mieliśmy żadnego planu, wraz z tłumami tubylców i innych turystów (których dało się zauważyć znacznie  więcej niż w Pekinie ) ruszyliśmy przed siebie.

5_2

6_2

7_2

Hong Kong jest specjalnym regionem administracyjnym Chin. Do  1997 roku należał do Wielkiej Brytanii. Z tego powodu można zauważyć wiele pozostałości, jest ruch lewostronny czy piętrowe autobusy. Na starszych monetach widnieje jeszcze podobizna Królowej Elżbiety II.

8_2

9_2

Przez przypadek trafiliśmy w okolice Ladies Market, czyli wielkiego targu ulicznego. Na sam targ udaliśmy się przy innej okazji.

9a

10_2

11_2

Zrobiliśmy kilka zdjęć okolicy i wróciliśmy do hotelu. Plan na następny dzień to jedna z najciekawszych atrakcji Hong Kongu- Victoria Peak.