Szybowanie głową w chmurach to dla łowców tanich lotów moment wyjątkowy, za nami tysiące kilometrów, kilkadziesiąt godzin spędzonych w powietrzu i tysiące zdjęć podniebnych widoków..
Dobra, zejdźmy na ziemię bo tym razem zapraszamy Was do relacji, w której głównym bohaterem nie będzie Boeing 737 lecz autokar naszej ulubionej linii Lux Express. Dlaczego akurat ten środek transportu? Odpowiedź jest tak prosta jak idea, którą zawsze się kierujemy – cena. Chcieliśmy, aby kolejna pinezka została wbita w któryś z krajów nadbałtyckich, padło na Litwę . Mało która linia lotnicza oferuje tam loty z Polski w przystępnej cenie, dlatego Lux z Warszawy do Wilna był najlepszym wyborem. Cena: 39 zł, czas podróży: ok 8 h, zwiedzanie północno-wschodniej Polski przez szybę autokaru: bezcenne. Autokary kursujące na trasach Warszawa -Wilno – Ryga -Tallin, są trochę starsze i nie tak wygodne jak te, które kiedyś kursowały z Rzeszowa( już nie kursują, połączenie zawieszone we wrześniu 2016), ale i tak można spędzić miło podróż i przy okazji napić się darmowej kawki. Wyruszamy w składzie Marzena, Marlena, Iza, Asia, Konrad Dawid i Piotrek.
„Powrót do korzeni.” Tak można nazwać naszą wyprawę ze względu na to, że czuliśmy się prawie jak w Polsce. Ludzie starsi mówią po polsku, architektura niczym nie odbiegająca od tej polskiej. Książki do historii nie kłamały, że to było kiedyś polskie miasto. Podejście do Polaków? Litwini podobno nas nie lubią! My tego nie doświadczyliśmy, wręcz przeciwnie, Bardzo miły Pan osobiście pomógł nam szukać drogi do hotelu mimo, że jechał w innym kierunku. Pierwsze wrażenia na plus. Po rozpakowaniu rzeczy w hotelu szybko na miasto, hotel mieliśmy kilkanaście metrów od starówki, dobra lokalizacja, miła obsługa, i przede wszystkim czysto, dlatego obiekt Do Re Mi Vilnius Hostel z czystym sumieniem polecamy. Jeśli chodzi o zjedzenie czegoś na szybko to restauracja Cili Greita, gdzie serwują dobrą i tanią pizze na wynos, okazała się trafnym wyborem.
O najpiękniejszej starówce w Europie Środkowo-Wschodniej wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO nie będziemy pisać epopei, zobaczcie sami zdjęcia i oceńcie, nam osobiście przypadła do gustu.
Z miejsc, które są obowiązkowe na liście atrakcji Wilna jest przede wszystkim Ostra Brama, miejsce pielgrzymek i prawdziwy symbol tego miasta.
Miłośnicy literatury Adama Mickiewicza nie będę zawiedzeni. Ulica literacka i mieszkanie Mickiewicza to kolejna atrakcja, przy której warto zatrzymać się na chwilkę i przypomnieć sobie czasy liceum, a także Panią od polskiego.
Miejsce które każdemu kojarzy się z Wilnem czyli Katedra Wileńska, tam selfie obowiązkowe!
Zaraz obok jest wzgórze Giedymina oraz Góra trzech krzyży, gdzie rozciąga się piękny widok na panoramę miasta.
Liczne kościoły, Pałac prezydencki, Uniwersytet Wileński, czy roztańczeni mieszkańcy Wilna prezentujący swoje narodowe tańce na ulicach miasta, to atrakcje obok których nie sposób przejść obojętnie.
Miasto podzielone jest rzeką Wilią na część starą i nową, ze szklanymi biurowcami.
Jeśli chcecie dobrze poznać to miasto polecamy przyjechać tu na kilka dni, a jeśli chcecie spróbować typowych litewskich potraw polecamy restauracje Forto Dvaras, cepeliny takie, że palce lizać.
Dla studentów, którzy chcą poczuć nocny klimat tego miasta mówimy krótko, nie poczujecie. W godzinach wieczornych jest bardzo pusto, wygląda na to, że nie jest to miasto studenckie, Wilno liczy ok 540 tyś mieszkańców i to widać na ulicach. Oczywiście nie daliśmy za wygraną i postanowiliśmy poszukać czegoś gdzie będziemy mogli zabawić się w Litewskim stylu. Cocainn, tak nazywał się chyba jedyny w okolicy klub muzyczny, dodatkowo wejście za free. Muzyka niczym nie odbiegała od tej w rzeszowskim Shine.
Ceny w sklepach są niskie więc produkty do spaghetti kupione w supermarkecie i oryginalna receptura szefa kuchni Dawida, to była uczta dla podniebienia. Alkohol również bardzo tani i jest w czym wybierać, nie należy degustować w miejscu publicznym!
Po intensywnym dwudniowym poznawaniu miasta czas trzeciego dnia pakować plecaki i udać się w kierunku dworca. Odjazd mieliśmy wieczorem wiec zdążyliśmy jeszcze pozwiedzać. Nasz przyjaciel Kondzio, którego znacie już z wyjazdu do Budapesztu, nie mógł się powstrzymać od zrobienia kilku trików z piłką za co zyskał uznanie publiczności. Podróż powrotna minęła bardzo szybko, lekko zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do Rzeszowa.
Wnioski? Wilno zdecydowanie warto odwiedzić, ma swój polski klimat, ceny nie przyprawiają o zawrót głowy, tanie połączenia Lux Expressa i piękna starówka to argumenty za tym aby Wilno było Waszym kolejnym podróżniczym celem.
DC